wtorek, 13 września 2016

"Życie bez życia"

Warte chwili refleksji i docenienia tego co mamy lub mieliśmy...

" To może być historia każdej i każdego, liczona w miesiącach lub latach.
Możemy rozumieć i współczuć lub dziwić się i bagatelizować.
Raz na tej ziemi każdy się rodzi i raz umiera, każdy ma tyle samo szans na życie i korzysta tak jak potrafi, i jak może... 
Los, szczęście czy Bóg o wielu kwestiach decyduje, wierzyć trzeba, ponoć nadzieję daje wiara... Choć obecnie bywa trudniej zawierzyć i w tym trwać niezmienne. Mówi się takie czasy, takie nastroje i społeczeństwo.
My sami poprzez wybory życiowe nasze kreujemy rzeczywistość...
Bywa, że sami kroczymy przez świat lub trafiamy na tą drugą połowę jabłka, bo w pełni szczęśliwej miłości raźniej iść  i łatwiej bić się z losem co stawia przeszkody.
Każde dziecko z miłości to cud nad cudy i z tym nie ma co polemizować to fakt, wie to każdy kto rodzicem jest lub marzy by nim być...
Dostałam od życia wiele i z tym też nie dyskutuję, choć łatwo żyć mi nie było i nie jest.
Życie na pół gwizdka w strachu czy w  obawie, to nie życie, uwierz mi...
Milion niewykorzystanych szans, brak odwagi by podejmować wyzwania i podążać za marzeniami...
Lekko wycofana, w jakimś stopniu ograniczona, natarczywe poczucie uwięzienia to krótkie streszczenie tego co w środku... 
To czego nie słychać i nie widać, a boli, że łzy płyną strumieniami.
Bo świat oglądany przez okno, oddzielony szklaną szybą już nie jest tak barwny, nie pachnie świeżością, nie czuć powiewu wiatru i ciepłych promieni słońca...
Ten kto tak przez moment żył z powodu " jakiegoś" wie co czuć wtedy można...jak bezsilność zabiera w płaczu oddech, kiedy słowa stają w gardle...
I jakie to daje poczucie rozczarowania samej siebie i tych najbardziej kochanych ludzi obecnych i cierpiących rownocześnie ze mną...
Walka to wyjście, ale bywają momenty zwątpienia, kiedy już sił w człowieku brakuje... 
Nasuwa się pytanie zkąd je brać ?? Kto zna odpowiedz niech napisze, bo we mnie nie ma większego pragnienia jak roztrzaskanie tej szklanej bariery co od prawdziwego smakowania życia mnie oddziela..."

Autor: samo życie.

Zródło: Pinterest.com



czwartek, 14 stycznia 2016

Wahania...

Kochani wracam tu po prawie roku...tak niezwykłym, że nie wiem od czego zacząć...Po tak długiej przerwie nie wiem też, czy Ktokolwiek do mnie jeszcze zagląda...Przyznam, że w ciągu tego roku ciszy bardzo tęskniłam i wciąż się wahałam, czy wracać... nadal się waham, tyle w moim życiu się zmieniło...
 W pierwszej chwili była myśl, by od razu podzielić się tym wszystkimi zmianami tu na blogu, ale potem przyszła obawa, z perspektywy czasu wydaje się być całkowicie irracjonalna, choć w pewnym małym stopniu jest ze mną do dziś...staram się jej pozbyć definitywnie i wierzyć, że tych dobrych ludzi na świecie jest więcej niż tych złych...Przecież przykładów na to nie brak :)))
Dziwie się sobie (chyba nawet do teraz), bo jakoś wcześniej potrafiłam pisać o wszystkim, nawet o swoim zdrowiu, które w czerwcu 2014 odmówiło wspólpracy, to była mocno osobista rzecz, a mimo to pisałam o tym, czując wielkie wsparcie Wasze łatwiej mi było w każdym dniu oswajania się z nowymi informacjami, ograniczeniami, które będą ze mną chyba już zawsze...Moja ukochana Przyjaciółka powiedziała mi wtedy -"oswój swojego liska, nie daj się (lisek=choroba) i żyj" więc zaczęłam oswajanie, bo życie ma się przecież tylko jedno, jedna szansę tu na ziemi, by spełniać swoje marzenia i realizować plany...
Wyrzuciłam więc strach za siebie, odpaliłam pozytywne nastawienie i myślenie, i to co tylko można :))) i udało mi się!!! Tak wiele mi się udało, mi - drobniutkiej kobiecie !!! Oczywiście oswoiłam również liska - żyjemy ze sobą w zgodzie, co wieczór dziękuje po cichu Panu Bogu za to co mam... że zdrowie może nie lepsze, ale przynajmniej nie gorsze :)) I co najważniejsze właśnie to nadszarpnięte moje zdrowie dało radę i nawet zaskoczyło siła niezwykłą, nie tylko mnie, ale wszystkich, których znam osobiście bliżej...Pytali jak to możliwe, że mam tyle sił, energii i uśmiecham się tak szeroko, aż bolały mnie policzki??? Okazuję się, Kochani że można, można wszystko trzeba tylko chcieć i wierzyć, że wszystko będzie dobrze...Ja wierzyłam od pierwszych chwil...Trzeba brać w swoje ręce to na co mamy wpływ i nie przejmować się tym na co człowiek wpływu nie ma...A to co nie mieści się w głowie trzeba mieć najzwyczajniej w... gdzieś indziej :))) To nie jest łatwa sztuka, wiem, tym bardziej jak człowiek należy to tych wrażliwych... więc uczę się pilnie tego i Wam polecam.
Wahanie nadal czuję nawet pisząc te słowa teraz jest ze mną,  pewnie przyjdzie mi dalej z nim toczyć mały bój, ale od czegoś trzeba zacząć, więc zaczynam Kochani i liczę, że będziecie za mną...wrócicie Ci co byli, a może nawet przyjdą Nowi i zostaniecie ze mną na dłużej...



Zdjęcia: Pinterest.com